piątek, 20 stycznia 2012

Baterie słoneczne - moda na ekologię?

Baterie słoneczne - moda na ekologię?

Autorem artykułu jest Paweł Pawłowski



Widok kolektora słonecznegona dachu domu to już zupełna 'normalka'. Jednak czy kierują nami podbudki etyczne, czy raczej ekonomiczne? Z tym bywa różnie. Kilka zdań na ten temat znajdziesz w poniższym tekście.

Dbanie o środowisko stało się bardzo modne. Coraz więcej osób stara się dopasować do tego trendu, nie będąc nawet świadomym, jak dużo dobrego robią dla siebie i przyszłych pokoleń. Jednym z najczęstszych przejawów tego zjawiska, jest korzystanie z odnawialnych źródeł energii. Szczególnie upodobaliśmy sobie energię płynącą ze słońca.

Dlatego też, zupełnie nikogo nie powinny dziwić baterie słoneczne zamontowane na dachach domów, czy stojące w ogrodach. To już zupełna normalność. Ale warto wiedzieć, że to nie tylko zwyczajne podążanie za modą. Kolektory słoneczne mogą przynieść także bardzo wiele korzyści finansowych.

Zaciekawiłem Cię, prawda? Wcale się temu nie dziwię, gdyż każdy szuka oszczędności. Co prawda, nic za darmo. Aby zaoszczędzić środków finansowych, musimy najpierw co nieco zainwestować. Koszt przydomowej instalacji nie jest mały. Jeżeli jednak spojrzymy z perspektywy kilku lat oraz sporych oszczędności, to natychmiast zauważymy, że inwestycja ta jest bardzo opłacalna.

O jakich kwotach mowa? Ciężko to stwierdzić, gdyż każdy przypadek jest indywidualny. Jednak średni koszt instalacji, która spełnia potrzeby kilkuosobowej rodziny to 10-12 tysięcy złotych. Sporo, prawda. Jednak w ten sposób można zmniejszyć rachunki za energię o przynajmniej 20%. A zdarza się, że dużo więcej, jeżeli słońce jest łaskawe. To daje bardzo szybki zwrot tej inwestycji, nawet przy niezbyt sprzyjającym klimacie.

Pozostaje mieć nadzieję, że baterie słoneczne będą stosowane w jeszcze większej ilości gospodarstw domowych, a niedługo staną się standardowym wyposażeniem każdego budynku i pojazdu.

---

Jeżeli zainteresował Cię ten temat, to kliknij ---> baterie słoneczne


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Eko moda

Eko moda

Autorem artykułu jest Li Li



Plastikowe torby jeszcze kilka lat temu towarzyszyły ludziom w każdej chwili. Można je było dostać w sklepie za darmo robiąc zakupy spożywcze czy chemiczne. Niestety, rzeczywistość stała się dość drastyczną, bo można je było też zobaczyć poniewierające się na każdym trawniku, wiszące na gałęziach niemal każdego drzewa, gnane wiatrem po każdej ulicy

Prawdą jest, że zaczęliśmy tonąć w śmieciach. Postanowiono zatem coś z tym fantem zrobić. Początkowo wprowadzano opłaty za reklamówki jednorazowe, co zdecydowanie zmniejszyło ich zużycie. Na szczęście jest jeszcze coś takiego jak moda, która lepiej lub gorzej umie się dopasować do wymagań otoczenia. A jeśli wyjdzie na ulice stanie się hitem, który chcą mieć wszyscy. Ekologiczne zachowania nigdy nie wychodzą z mody, jednak dopiero teraz eko-moda stała się supertrendy. Już niemal nikogo nie dziwią kuriozalnie drogie kolekcje z materiałów organicznych.

Moda na torby bawełniane czyli takie totalnie ekologiczne przyszła do nas wraz z przebudzeniem. Okrutna świadomość ile ton plastyku produkują ludzkie ręce każdego roku otworzyła oczy właśnie ludziom. Jak powszechnie wiadomo plastyk jest materiałem, który trudno bądź też nawet w niektórych przypadkach wcale, nie ulega rozkładowi w środowisku naturalnym.

Dzięki podejmowanym w świecie mody pro-ekologicznym działaniom codziennie robiąc najprostsze zakupy, klienci wcale nie są skazani na nudne szare płócienne torby. Wręcz przeciwnie! Jest cala gama fantastycznych designerskich torebek. Każdy ekofan oraz „normalny” człowiek z pewnością znajdzie coś dla siebie. A jeśli chce być bardziej oryginalny, to istnieją serwisy, ułatwiające zaprojektowanie własnej, indywidualnej eko-torby. Zaopatrzeni w eko – torby bawełniane jesteśmy nie tylko modni, ale promujemy ekologiczny styl życia.

---

Najlepszy sposób na spędzenie wolnego czasu dla fanów ekologi to czartery Mazury! Odwiedź Mazury - ekologiczne płuca Polski!


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Filtry powolne – nie znaczy zbyt wolne

Filtry powolne – nie znaczy zbyt wolne

Autorem artykułu jest Anna Katarzyna Chmiel



Filtry powolne, to filtry do wody, jednak wykorzystywane tylko przez stacje uzdatniania wody, które oprócz tego, że przygotowują (uzdatniają) stosunkowo dużą ilość wody, to dodatkowo dysponują odpowiednim terenem.

Filtry powolne

Filtry powolne są ogromnymi prostokątnymi komorami betonowymi, otwartymi lub krytymi. Komory wypełnia się odpowiednim złożem filtracyjnym, od dołu warstwą żwirową i dalej piaskiem, który stanowi złoże właściwe (odpowiedzialne za proces filtracji). Jako warstwę górną często stosuje się węgiel aktywny.

Jak sama nazwa wskazuje filtry powolne, w odróżnieniu od pospiesznych filtrują wodę długo, a to ma swoje zamierzone konsekwencje. Otóż przy takim przepływie wody, filtry te stają się biologicznie aktywne. Wynikiem tego jest duży stopień usuwania cząstek stałych, rozkład zanieczyszczeń biochemicznych, a procesy prowadzone są w dużej mierze przez mikroorganizmy.

W Polsce najbardziej znanymi obiektami tego typu są filtry warszawskie, znajdujące się w Zakładzie Wodociągu Centralnego, pracujące od 1885 r.

Różnice w filtrach powolnych i pospiesznych

Filtry pospieszne są wykorzystywane najczęściej. Przykładowo, domowe filtry wody, np. do odżelaziania działają właśnie w ten sposób. Prędkość filtracji w takich filtrach wynosi ok. 10 m/h. Proces płukania złoża filtracyjnego, w zależności od jakości wody, zachodzi co 2 do 14 dni. Dlatego pewnym niedopatrzeniem jest informowanie, iż filtr pospieszny można wypłukać tylko raz na kilka miesięcy (!).

Filtry powolne działają z prędkością ok. 0,1 m/h. Nie można przed nimi dawkować substancji chemicznych, aby nie uśmiercić mikroorganizmów, które jako błona biologiczna pracują nad oczyszczaniem wody. W zależności od poziomu zanieczyszczenia, czyszczenie filtrów powolnych odbywa się po odpowiednio długim czasie: od 1 do 6 miesięcy.

Filtry powolne w Warszawie

To nie tylko bardzo pożyteczne urządzenia ale równocześnie ciekawe obiekty architektoniczne. Warto skorzystać z możliwości zwiedzania stacji filtrów, gdy warszawskie MPWiK taką oferuje. Oczywiście filtracja powolna to tylko jeden z etapów uzdatniania wody.

W sieci internetowej można znaleźć niemal poetyckie opisy tego miejsca: „Całość przypomina wnętrze podziemnej świątyni o kilkunastu nawach. (...) Jeszcze większe wrażenie sprawiają wnętrza zbiorników wody czystej i surowej. Położone są głęboko pod ziemią. Woda dochodzi tu niemal do ceglanych, krzyżowych sklepień, wspartych na wysmukłych, granitowych filarach. Do ich wnętrza, z łoskotem przypominającym huk wodospadu, wlewa się woda doprowadzana przewodami. Pomimo upływu czasu, wilgoci i zmian temperatury użyta do ich budowy cegła wygląda jak nowa.” (Tekst: Jerzy S. Majewski, współpraca: Beata Grzeszczuk i Andrzej Stępień, „Historia Filtrów warszawskich”).

---

A.Ch.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Ozon, ozonowanie, ale nie dziura ozonowa

Ozon, ozonowanie, ale nie dziura ozonowa

Autorem artykułu jest Anna Katarzyna Chmiel



Wiemy, że dziura ozonowa jest i sami ją sobie robimy. W niektórych zakładach pracy powstaje ozon, a jego wdychanie jest szkodliwe. No i burza, wodospad – ten „świeży” zapach to właśnie ozon. Każdy też słyszał, że woda może być ozonowana...

Ozonowanie wody

Aby wprowadzić ozon do wody robi się taką sztuczną burzę, a dokładnie komorę wyładowań i uzyskuje się O3. Ponieważ ozon jest reaktywnym ale nietrwałym związkiem wytwarza się go w miejscu dawkowania.

Dezynfekcja wody

Ozonu oczywiście używa się do jednego z etapów uzdatniania wody: dezynfekcji. Działa skutecznie, zabija bez litości i bardzo szybko. Jednak to bardzo drogi sposób i ma zasadniczą wadę jako dezynfektant – jest mało trwały. To może spowodować wtórny rozwój bakterii w sieci wodociągowej. Dodatkowo, gdy ozon reaguje z substancjami organicznymi, sprawia, że są one łatwiej biodegradowalne, czyli to jeszcze tylko zwiększa szanse na rozwój mikroorganizmów. I jest jeszcze jedna wada ozonu. Jak większość dezynfektantów może tworzyć uboczne produkty dezynfekcji, które są dla nas szkodliwe. Dzieje się tak podczas reakcji z występującymi w wodzie substancjami, w wyniku których mogą powstać związki bromoorganiczne. Czyli ozon jest bezużyteczny? Ależ nie!

Ważne zastosowanie

Ponieważ powstawanie ubocznych produktów dezynfekcji dotyczy również chloru i dwutlenku chloru, co dzieje się w wyniku głównie ich reakcji ze związkami organicznymi, należało pomyśleć jak się ich pozbyć, aby potem nie fundować sobie wody gorszej niż przed dezynfekcją. I tak oto ozon dostał nominację na pośrednie uzdatnianie wody. Wykorzystuje się tę cechę ozonu, do tworzenia związków łatwiej biodegradowalnych, które potem mogą być usuwane na filtrach węglowych.

Filtry wody w domu?

Przykładem zastosowania ozonowania pośredniego jest wodociąg warszawski, a dokładnie stacja na Wodociągu Centralnym. Dzięki temu jakość wody może być coraz wyższa. Oczywiście należy pamiętać, że nie wymieniliśmy całej sieci wodociągowej, która pracuje, doznaje awarii. Dodatkowo woda ma przestoje na niektórych odcinkach, co wiąże się z powstawaniem biofilmu i wtórnym zanieczyszczeniem. Dlatego nieraz stacja doczyszczania wody – układ odpowiednich filtrów – jest praktycznie niezbędna. Zwłaszcza, gdy ktoś mieszka na końcówkach sieci wodociągowej lub dostaje niesamowicie twardą wodę. Wówczas warto pomyśleć o odpowiednim zmiękczaczu wody, filtrze mechanicznym, filtrze węglowym, czy też lampie bakteriobójczej UV. Wszystko zależy od problemów i oczekiwań, co do jakości wody.

Jeśli ktoś mówi, że w Warszawie to jest dobra woda bo nie chlorowana tylko ozonowana, to grubo się myli. Nie chodzi mi bynajmniej o pomyłkę w jakości wody ale o sprawę O3. Na końcu ciągu technologicznego, a więc przed wypuszczeniem wody na miasto, i tak trzeba dodać chloru – w tym przypadku dwutlenku chloru. Jednak poprzez zastosowanie ozonowania pośredniego możemy dawkować mniej ClO2, a dodatkowo, po pozbyciu się substancji organicznych, ograniczymy powstanie szkodliwych produktów dezynfekcji (w tym wypadku chlorynów i chloranów).

---

A.Ch.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Twarda woda

Twarda woda

Autorem artykułu jest Anna Katarzyna Chmiel



Obrazowo, w podręcznikach do nauki o technologii wody, twardość wody opisuje się jako właściwość polegającą na zużywaniu pewnych ilości mydła bez wytwarzania piany, podczas wytrząsania próbki z mydłem. Najprościej mówiąc, twarda woda to taka, w której mydlimy ręce i mydlimy, a w miękkiej trudno powstałą pianę spłukać.

Kamień w wodzie
Osobiście takie określenie uważam za dość dziwne i niepoprawne. Twardość wody i kamień łączy się ze sobą ściśle, lecz kamień to efekt obecności pewnych składników wody. Najważniejszymi z nich są wapń i magnez, a właściwie ich sole.
Zatem bardzo twarda woda zawiera wysokie stężenie soli wapnia i magnezu, pozostawia osady, np. na wylewkach, bateriach, kamień kotłowy w czajnikach, na grzałkach pralki, zmywarki.
Przy myciu twardą wodą zużywa się więcej kosmetyków i detergentów, co ściśle łączy się z podaną na początku definicją. Z drugiej strony zbyt miękka woda może być powodem niedostatecznego efektu uprania bielizny, potrzeby zużywania większej ilości wody do spłukiwania detergentów i kosmetyków.

Zmiękczanie wody – gotowanie wody
Zmiękczenie wody polega na usunięciu jonów wapnia i magnezu. Najprostszą metodą jest gotowanie wody. Posługując się językiem inżynierskim jest to dekarbonizacja termiczna. W wysokiej temperaturze następuje rozpad rozpuszczonych kwaśnych węglanów wapnia i magnezu na trudno rozpuszczalny węglan wapnia, wodorotlenek magnezu i dwutlenek węgla. To co widzimy w czajniku to głównie słabo rozpuszczalny węglan wapnia. Węglan magnezu potrzebuje dodatkowych warunków, np. pH ok. 11 i wówczas wytrąca się jako wodorotlenek magnezu. Reakcje te zależne są od temperatury, dla stanu wrzenia osiąga się najlepsze rezultaty.
Zatem w ten sposób możemy pić częściowo zmiękczoną wodę w czajniku – kwaśne węglany to tylko część związków stanowiących twardość wody. Jednak ten proces, który zmiekcza wodę w czajniku, równocześnie powoduje obrastanie np. części pralki, zmywarki oraz rur z ciepłą wodą.

Zmiękczacze - filtry jonowymienne
To druga, ale nie ostatnia metoda zmiękczania – wymiana jonowa. Zainteresowanych szczegółami innych metod odsyłam do podręczników o uzdatnianiu wody. Tutaj chcę wspomnieć o podstawowym procesie stosowanym na potrzeby np. domów jednorodzinnych.
Wymienniki jonowe to rodzaj filtrów wody, gdyż woda powoli przesącza się przez tzw. żywicę jonowymienną. Żywica to takie drobne kuleczki, które nie tylko wyłapują zanieczyszczenia w sposób mechaniczny, ale głównie przeprowadzają reakcje wymiany jonów. Najczęściej do zmiękczania stosowane są jonity, które wymieniają kationy wapnia i magnezu na kationy sodu. Dodatkowo przechwytywane są kationy żelaza i manganu. Zatem woda po zmiękczeniu nie ma już soli wapnia i magnezu, ale sole sodowe.
Taki proces wyłapywania i zamieniania jonów nie może trwać wiecznie. Kiedyś zabraknie wolnych miejsc i wówczas trzeba zregenerować jonit. Najprościej proces odnowy właściwości żywicy prowadzi się przemywając ją solanką.

Zmiękczacz wody – który wybrać
A jakie zmiękczacze wybrać, czym się kierować? Jak działa zmiękczacz? O tym następnym razem. Warto tylko na koniec dodać, że odpowiednie Rozporządzenie Ministra Zdrowia, dotyczące jakości wody do picia (ostania aktualizacja z 2010 r.), podaje zalecaną wartość twardości ogólnej w bardzo szerokich granicach, od 60 do 500 mgCaCO3/dm3 (w przeliczeniu na stopnie niemieckie to ok. 3 do 28 dH). Najczęściej zaleca się, do użytku domowego, dolną granicę normy, czyli ok. 60 mgCaCO3/dm3.

---

A.Ch.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Wodne potyczki językowe

Wodne potyczki językowe

Autorem artykułu jest Anna Katarzyna Chmiel



Na pewno w każdej branży są takie wyrażenia, które funkcjonując bez problemu w społeczeństwie, u specjalistów, w dodatku purystów, budzą coś na skraju przerażenia i obrzydzenia. Tak jest też w dziedzinie zajmującej się wodą – oczyszczaniem, uzdatnianiem, odnową, doczyszczaniem.

Uzdatnianie wody, czy oczyszczanie wody

Kończąc studia dobre kilka lat temu wbijano mi do głowy, że jeśli mówi się o przygotowaniu wody, to należy użyć wyrażenia „uzdatnianie wody”. Oczyszczanie natomiast pasuje tylko i wyłącznie do ścieków. Stąd funkcjonowały głównie stacje uzdatniania wody (SUW) i oczyszczalnie ścieków. Potem to się zmieniło. Obecnie spotka się ZOW-y, czyli zakłady oczyszczania wody i wszystko jest w porządku. Tłumaczyć to można faktem, że woda potrzebuje na tyle różnych procesów technologicznych, w celu nadania jej oczekiwanych właściwości, że „oczyszczanie wody” jest określeniem zupełnie dopuszczalnym. Przez lata rozwijają się techniki badania składu wody, zarówno składników naturalnych jak i tych będących zanieczyszczeniami. Dlatego wodą możemy się zająć w odpowiedni sposób. Przy czym ważny jest też umiar, czyli chcemy na co dzień korzystać nie z H2O ale z wody naturalnej, która jest roztworem. Wszystko co może być groźne dla zdrowie, co może powodować zniszczenia urządzeń, trzeba wyeliminować. Jednak nie dążymy do wody ultraczystej, chyba, że ma być wykorzystywana w laboratoriach, czy do specyficznych działów przemysłu.

Oczyszczanie wody i doczyszczanie wody

Wodę uzdatniamy / oczyszczamy jeśli pobierana jest bezpośrednio z jakiegoś źródła. Tym źródłem może być zarówno studnia jak i woda powierzchniowa. Oczywiście na potrzeby gospodarstwa domowego to zwykle studnie, o różnej głębokości, z wodą, która najczęściej wymaga jakichś zabiegów, np. odżelaziania, poprawy zapachu, barwy.
Dlatego do często stosowanych rozwiązań - stacji uzdatniania wody dla domów - należą różnego rodzaju filtry wody: odżelaziacze i odmanganiacze, filtry węglowe, filtry usuwające jon amonowy, zmiękczacze, lampy bakteriobójcze UV.

Określenie „doczyszczanie wody”, nie jest powszechnie stosowane, choć jest bardzo trafne. Chodzi tu mianowicie o wtórne uzdatnianie / oczyszczanie wody wodociągowej. Ta woda już raz została przygotowana tak, aby spełniać istniejące normy jakości – inaczej nie mogłaby płynąć rurami wodociągowymi. Jednakże w systemie dystrybucji czasem dochodzi do pogorszenia jej jakości. Oprócz tego może być zbyt twarda (twardość wody nie jest rygorystycznie utrzymywana w najbardziej użytecznych dla nas wartościach), może być zbyt chlorowana, czy zawierać znaczne ilości zanieczyszczeń mechanicznych, np. z powodu złego stanu wodociągów. Dlatego stosuje się stacje doczyszczania wody. Najczęściej to zmiękczacze, filtry węglowe, filtry mechaniczne oraz lampy bakteriobójcze UV.

Jest jeszcze jedno określenie związane z uzyskiwaniem wody: odnowa wody. Właściwie sama nazwa wskazuje na to, iż jest to odzyskiwanie wody ze ścieków i jej powtórne wykorzystanie dla celów przemysłowych, gospodarczych lub konsumpcyjnych (przy braku wody i to jest możliwe).

Woda pitna, woda do picia

Prawie nikogo nie dziwi określenie woda pitna. Mnie tak. A to wszystko wina szkoły. Tłumaczono mi, że jest woda do picia i woda do mycia. Bo gdyby była woda pitna, to musiałaby być i woda ... No właśnie, nie ma określenia. Tylko, czy musi być. Tego nie wiem. Mimo to najczęściej używam określenia woda do picia, przeznaczona do picia i w ten sposób unikam problemu.

Amoniak w wodzie, a może jon amonowy

To już chemiczny niuans. Amoniakiem nazywamy taką substancję, która jest gazem. To czy jest gazem, czy w formie rozpuszczonej zależy od odczynu pH i temperatury wody. Odczyn wody naturalnej, temperatura wody ujmowanej zwykle sprawia, że amoniaku jest ok. 5%, nie więcej. Dlatego tak naprawdę walczymy z jonem amonowym. Oczywiście po podniesieniu odczynu, temperatury, amoniaku jest coraz więcej. W filtrach domowych takich metod nie zastosujemy. Wówczas lepiej, żeby odczyn był niższy, bo wtedy z jonem amonowym możemy już sobie poradzić.

To tylko przykłady, ale chyba najczęściej spotykane. Ja purystką nie jestem, więc zrozumiem jeśli ktoś będzie chciał oczyścić wodę pitną, wodociągową z amoniaku (nie najlepszy przykład, bo w wodzie wodociągowej raczej jonu amonowego nie ma).
Chyba, że ktoś myli wodociągi i kanalizację – chce pić wodę z kanalizacji? Obrzydliwe!

---

A.Ch.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl